Uczeń-misjonarz ma przede wszystkim swoje centrum odniesienia, którym jest osoba Jezusa (...)
Żaden chrześcijanin nie głosi Ewangelii „na własną rękę”, ale jedynie będąc posłanym przez Kościół, który otrzymał upoważnienie od samego Chrystusa. To właśnie chrzest czyni nas misjonarzami. Osoba ochrzczona, która nie odczuwa potrzeby głoszenia Ewangelii, przepowiadania Jezusa nie jest dobrym chrześcijaninem.
Cechą stylu misjonarza jest oblicze, które polega na ubóstwie środków. Wyposażenie misjonarza spełnia kryterium wstrzemięźliwości. Pan bowiem przykazał Dwunastu, „żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie”.
Nauczyciel chce, aby byli wolni, bez wsparcia i bez względów, pewni tylko miłości Tego, który ich posyła, mocni jedynie Jego słowem, które idą głosić. Laska i sandały są wyposażeniem pielgrzymów, bo takimi są posłańcy królestwa Bożego, a nie wszechmocnymi menadżerami, ani też nieusuwalnymi urzędnikami, nie są gwiazdami na tournee (...)
I do tego „oblicza” należy również sposób, w jaki zostaje przyjęte orędzie: może się bowiem zdarzyć, że nie zostanie ono przyjęte ani wysłuchane. To także jest ubóstwem: doświadczenie porażki.
Historia Jezusa, który został odrzucony i ukrzyżowany zapowiada los Jego posłańca. I tylko wtedy, gdy jesteśmy zjednoczeni z Tym, który umarł i zmartwychwstał, możemy odnaleźć odwagę ewangelizacji.
15 lipca 2018 r., Anioł Pański